Archiwum listopad 2016


lis 14 2016 Lustro
Komentarze: 0

Na przystanku podszedł do mnie jakiś bezdomny, żul, menel, wszystko jedno. Robi maślane oczy i prosi o pieniądze. Nie wyglądał na bardzo zaniedbanego.  Mam słabość do takich ludzi z marginesu, więc mu mówią, żeby przestał pier*** i daje mu kilka zł. Koło wiaty stało kilka osób, zadbany modniś z brodą, przeciętna dziewczyna z twarzą wzbudzającą sympatie i chłopak mniej więcej w moim wieku. I tylko on pokręcił w moim kierunku głową z miną "co za bezczelny koleś!". I w sumie nie zwróciłbym na niego uwagę gdyby nie upaprany w błocie dres, opryszczka na nocie, woń niestrawionego alkoholu i ogólna aparycja młodego lumpa. Ostatnia osoba, która miałaby prawo oceniać tego faceta i mnie. Zwłaszcza, że parę minut wcześniej pytał o godzinę i jak się okazało, że ma jeszcze trochę czasu do autobusu to poszedł wypić piwo pod płot. Wszedłem do tego autobusu, siadam i myślę o tej sytuacji. Tłumaczę sobie dlaczego tak a nie inaczej postąpiłem. Doszedłem do wniosku, że jakbym nie miał trochę samozaparcia, szczęścia i może wyobraźni to i ja mógłbym być na jego miejscu. Ba! Może się stać tak, że będę. Może to truizm ale nie wiadomo co się może wydarzyć. I druga sprawa, ten młody chłopak, który już teraz śmiałomógłby się zamienić z tym facetem miejscami a ocenił go najsurowiej ze wszystkich zebranych. Czy rzeczywiście jest tak, że nienawidzimy u innych ludzi cech, które sami posiadamy? Może ten facet był dla niego jak lustro i nie mógł wytrzymać tego widoku, albo dodać sobie w duchu otuchy, że "przecież on nie żebra, nie jest taki sam". Nie wiem, jestem tylko prostym chłopakiem z małego miasteczka i na czuja staram się zrozumieć otaczający mnie świat. 

wypluc : :
lis 06 2016 "Bosman"
Komentarze: 0

Miałem kiedyś sen w którym zapętlił się czas. Biegliśmy, czy może uciekaliśmy z głownego wejścia szkoły do tylnego. Na końcu dostrzegałem tylko w drzwiach coś na obraz przejścia do innego wymiaru i momentalnie przenosiło nas do punktu wyjścia. Pierwszym razem dziura była mała, może troche większa od głowy. Za każdym następnym stawała się większa. Do momentu tak wielkich rozmiarów, że wciągnęła nas do środka. Zrobiło się ciemno. Po dłuższej chwili zacząłem dostrzegać kontury, które wolno, kreska po kresce, jak ruchy ołówka zaczęły łączyć się w konkretny kształt. Wraz z dostrzeganiem szczegółów, całości obrazu, linie zaczeły pojawiać się szybciej. Zacząłem rozpoznawać obraz, w momencie kiedy wiedziałem co namalowała mi głowa, kontury rozbłysły a ja się obudziłem cały spocony. Przekonany, że widziałem twarz diabła, szatana, złego. Tego, który kieruje na manowce, rozwyma konsekwencje, wypiera prawde. Tego, który wciagnął mnie do swojego ciemnego świata. Głowę miałem skierowaną na wpost okna, które wychodzi na południe. Po jego środku świecił księżyć w letniej pełni. Szybki oddech i panika powoli ustępowały. Zasnąłem ponownie. Sen przez cały tydzień wracał do mnie jak echo. Szybko nastąpiło odkrycie, które sparaliżowało mnie niewypowiedzianym lękiem. Przez majak senny przemawiał organizm z głową na czele.Ostrzegał mnie. A zdałem sobie o tym sprawę dopiero przy zakręcaniu butelki po taniej wódce z wiejskiej mety,. Twarz "Bosmana" z przezroczystej etykiety to twarz Złego, którą widziałem we śnie.

Dziś mija 675 dnień mojej trzeźwości. "Bosman" łypie na mnie ze swej łajby. Uśmiecha się półgębkiem. Czeka aż wyruszymy w rejs. Choćby ten ostatni.

wypluc : :